PAMIĘCI RUT DORFMAN

PAMIĘCI RUT DORFMAN

BRĄZ, 2001

„W baraku, w którym kobiety już zaczęły się rozbierać, stali więźniowie w białych fartuchach fryzjerskich, a przy każdym z nich stał mały stołek. Zdjąłem z gwoździa wbitego w drewnianą ścianę biały fartuch, włożyłem go, pomiędzy ścianą baraku a belką wystawały nożyczki – wyjąłem je i stanąłem tak jak inni więźniowie-fryzjerzy przy jednym z wolnych stołków. […] W tym dniu przeszło obok mnie sto kobiet. W pewnym momencie podeszła do mnie młodziutka i śliczna dziewczyna. Nie miała więcej jak 20 lat. […] Dowiedziałem się od niej, że nazywa się Rut Dorfman i że jest już po maturze. Zdawała sobie dobrze sprawę, co ją czeka, i nie ukrywała tego przede mną. W jej ślicznych oczach nie dostrzegłem ani lęku, ani smutku. Malował się w nich tylko bezmierny żal. Matowym głosem zapytała mnie, jak długo będzie się męczyć. Odpowiedziałem, że tylko kilka minut. Jakiś ciężar spadł nam z serca i łzy zakręciły się w naszych oczach. To właściwie było wszystko. Obok nas przesunął się esesman i zmuszony byłem w dalszym ciągu przycinać jej długie, jedwabiste włosy. W końcu wstała, obrzuciła mnie ostatnim, dziwnie powłóczystym spojrzeniem, jak gdyby żegnała nim mnie i resztę nielitościwego świata, i powoli oddaliła się ku ostatniej alei.”

Na terenie obozu Treblinka (nr 1 i 2) przebywało jednorazowo ok. 1000 więźniów. Stan ten zmieniał się zależnie od potrzeb niemieckiej obsługi. Komendantem żydowskich więźniów był inżynier Alfred Galewski. Więźniowie podzieleni byli na komanda, zależnie od rodzaju wykonywanej pracy. Dezinfekcionkomando – komando dezynfekcyjne – zajmowało się dezynfekcją gromadzonych ubrań oraz ściętych włosów kobiecych. Gdy pociąg zajeżdżał, spędzano natychmiast kobiety i dzieci do baraków. Przed śmiercią ścinano kobietom włosy, które skrzętnie zbierano. Przez pewien czas pobytu w Treblince, Samuel Willenberg pełnił rolę fryzjera. Tak wspominał te chwile: „W baraku, w którym kobiety już zaczęły się rozbierać, stali więźniowie w białych fartuchach, a przy każdym z nich stał mały stołek. Zdjąłem z gwoździa wbitego w drewnianą ścianę biały fartuch, włożyłem go, wyjąłem nożyczki i stanąłem jak inni więźniowie – fryzjerzy przy jednym z wolnych stołków. Podeszła do mnie młodziutka i śliczna dziewczyna. Dowiedziałem się od niej, że nazywa się Rut Dorfman i że jest już po maturze. W jej ślicznych oczach nie dostrzegłem ani lęku, ani smutku”.

Oskar Strawczyński, wywieziony do obozu zagłady transportem z getta częstochowskiego zeznał po wojnie, że włosy kobiece po ostrzyżeniu parowano w specjalnym kotle, a następnie rozkładano do suszenia, pakowano w bele i wysyłano transportem jako materiał na materace. Natomiast według relacji Samuela Willenberga, kobiece włosy były potrzebne do wyrobu materaców dla łodzi podwodnych.